czwartek, 13 listopada 2014

"Odejścia"

Są ludzie, których gotowa
Jestem unieść do nieba.
Są i tacy, którym otworzę okno
Kiedy będzie trzeba.
Jednych z kolan podnieść potrafię,
Drugim krzyknę "Skacz, już nawet nie łapię".

Chociaż zazwyczaj serce otwieram,
Bywam też wredna, to mi doskwiera.
Bo kiedy widzę ludzkie nieszczęście,
Twarz moja blednie, a serce mięknie.

Czasem poznaję ludzi okropnych,
Nieogarniętych, miłości niegodnych,
I chociaż momentem bym ich zabiła,
Wiem, że nie po to mnie Matka zrodziła.

Chwilami tęsknię, wspominam i płaczę,
Wychodzę z domu z nadzieją, może znów ich zobaczę.
W rozmowie z Bogiem wciąż błagam i proszę,
Żeby stanęli na mojej drodze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Serdecznie zapraszam do komentowania, nawet jeśli ma być to krytyka. Każdą wskazówkę, poprawkę biorę sobie do serca, co pozwala być co raz lepszą w tym, czym się zajmuję. Ty także możesz mi pomóc.