czwartek, 31 stycznia 2013

"Cykl życia"

Gdy jesteś dzieckiem,
Masz wielkie marzenia,
Z płynącym czasem,
To też się zmienia.
Nauczycielem, psychiatrą ,lekarzem,
Na jedną minutę masz aż 100 marzeń.
W wieku nastoletnim,
Wciąż w to wierzysz,
I ciągle tylko czekasz,
Kiedy się z tym zmierzysz.
Marzenia, ciągle zmienne
Z każdą minutą coraz mniej codzienne,
Marzenia, uciekną z czasem,
Wystarczy, że spojrzysz za innym obrazem,
Wspomnienia, zostaną jedynie,
Przywołuj je zawsze w tę jedną godzinę.
Wreszcie dorastasz,
Wszystko ucieka,
Sam już nie wiesz,
Co cię czeka.
Chowasz się pod kołdrę,
Żyjesz z dnia na dzień,
Z nadzieją,
że nikt ci nic nie każe,
Wreszcie wszystko,
Już się skończyło,
Wciąż pamiętasz,
Jak byłeś dzieciną. 

"Przemyślenia"

Kiedy sen nie chce przyjść,
A czas mija obojętnie,
Myślisz sobie „Jak tu żyć ?
I nie marzyć wciąż namiętnie.”
Choć  uczucia poszły w dal,
I samotność cię ogarnia,
Powiedz sobie, przecież ja
Wielu życie tak ułatwiam.
Może tęskno mi do domu,
Bo już lata tam nie byłem,
Albo winien ja co komu,
Przecież tyle pożyczyłem !
Się obrazić musiał na mnie,
W końcu tyle trzymam w szafie,
No i tego nie ogarnę
Sam.
I zamknięty w tym pokoju
Się domyślam Bóg wie czego,
A w calutkim moim domu
Wiele siedzi tego złego.
Nikt się nigdzie już nie kręci,
Nic nie gubi przy wersalce,
Mimo braku dobrych chęci,
Towarzystwem nie pogardzę.
Bo choć dobrze mi samemu,
Wole siedzieć blisko ludzi,
Tego brak też sercu memu,
Które samo wciąż się trudzi.

"Stan zakochania" -A. Wanat & Olienne


Serce nie sługa
Zatem szybuj pod niebo.
Poznaj czym jest miłość
Ocean bez brzegu.
Bo gdy wszystko stracisz
I nic ci nie zostanie,
Zapamiętasz to pierwsze,
Najpiękniejsze kochanie.
Będziesz do niego wracał
W dzień i w nocy,
Rankiem, w południe – nieważne.
Żeby usłyszeć te słowa wyraźne,
Wytoczone z usta anioła
O urodzie greckiego boga,
Niezamierzenie potrzebnego
Do serca bicia czyjegoś.

"Odejdź, zostaw mnie samą" - przy współpracy z A. Wanat


Jeśli usłyszysz moje łkanie,
Jeśli zobaczysz moje łzy,
Po prostu wyjdź, proszę, wyjdź,
I zamknij za sobą drzwi.

Bo kiedy zostanę sama,
Przemyślę wszystko razy dwa,
Nie będę więcej się narzucać,
Niech się dzieje to co ma.

I nie wracaj, proszę, odejdź,
Nie chce twego pocieszenia.
Nie, nie wracaj,
Nie mam Ci już nic do powiedzenia.

Wszystko wróci już do normy,
I zostaną gorzkie łzy,
Wspomnę może czasem ciebie,
Lecz daleko będziesz ty.

"Historia o miłości"

Ulice mgłami spowite,
A na nich szaleje wiatr.
Twierdzi, że zna
Historię o miłości,
O jakiej nie słyszał świat.
Para zakochanych
Tak jak ty i ja
Rozdzieleni mimo woli
Mieli wspólne sny.
Łączyli się w nich
Uczuciem namiętnym
I wierzyli, że razem
Pokonają złe dni.
I choć walczyli o siebie
Do ostatniej kropli krwi
Modlili się w ciszy
By już razem być.
Mijały tygodnie
Nie zmieniało się nic
W końcu czas przyszedł
Nie wytrzymało jedno z nich.
Odebrało swe życie,
Zaprzedało duszę diabłu,
Z żalu drugie
Trafiło do zakładu.
Nikt nie przyszedł z pomocą,
Pozwolili umrzeć im,
A ich dusze gdzieś krążyły
Poszukując miejs swych.

"Koloryzowanie"

W deszczowe i szare dni,
Ma dusza wspomina,
Dzieciństwo udane jak rzadko kogo,
Te piosenki, wierszyki i … marzenia
I szepcze do ucha właśnie Tobie:
Narysuj mi proszę, narysuj
Słońce, które nigdy nie gaśnie
I serce, które nie przestaje bić.
Nie zapomnij o uśmiechu,
ale żeby nigdy nie zniknął z twarzy,
I o tych radosnych oczach,
Tych, które nie raz doświadczyły łez.
Ah… jeszcze o zgrabnym nosku pamiętaj.
Wyszedł ciut krzywo,
To nic, i tak jest piękny.
A ten uśmiech, taki szczery.
Dziękuję, ale to nie wszystko.
Narysuj mi proszę, narysuj…
Świat, ale taki dobry
Gdzie nie może znaleźć się, ani odrobinka zła.

"Życie z kartki"

Scenariusz życia pisany kursywą
I słabi aktorzy w rolach głównych.
Stronnica ze szczęściem
Zalana herbatą,
Dlatego wszystko się poprzewracało.
Choć wysuszona – tekst rozmazany,
Dlatego odczytany nieprawidłowo.
Te ciągłe błędy przez charakter pisma
Tak trudny do rozszyfrowania.
I reżyser już nie tak kreatywny,
Więc ciągle coś zmienia,
Na gorsze.
Zamiast „zakochana” – „samotna”,
„Szczęśliwa” – „zwariowana”,
„Kochana” – „rozmarzona”.
Nieciekawie to wygląda.
Wydany na światło dzienne,
Dwadzieścia lat spóźniony.
Muzyka wspaniała dawno przeminęła,
A ona tu została i czeka, że wróci,
Lecz za nią tęskni tylko śmierć.

"Odchodzę"

Nie wierzę w przeznaczenie,
Wszystko zależy wyłącznie ode mnie,
A Anioł Stróż niech tylko pilnuje,
Bym nie skrzywdziła innych.
Chcę ranić tylko siebie,
Bo nikt inny niezasługuje na cierpienie.
Zniosłam tyle, wiem, dam radę.
Tylko proszę, pozwólcie mi odejść.
Tyle straciłam, tyle umarło.
Nie mam już nic, kompletnie,
Więc mogę zawrócić, wyjechać, zaginąć,
Nie stracę niczego, cierpienie zostało,
Zabiorę je z sobą, niech siedzi w kieszeni.
Gdy ktoś kiedyś zacznie mnie szukać,
Przekaż mu Boże, że jestem i kocham,
Ale teraz muszę już odejść.
Zbyt kocham, jeśli się da,
Nienawidzę uparcie,
Muszę to zmienić, natychmiast stąd odejść,
Nauczyć się wierzyć w dobre intencje,
Jeśli dam radę, Boże dopomóż,
Niech będę kiedyś taka szczęśliwa,
Że ludzkość będzie szukać przyczyny
Niewidocznej dla ich oczu.
Aby to uczynić, muszę stąd odejść
I wybacz mi błędy,
Przepraszam najmocniej,
Lecz kocham nad wszystko.
Ludzi o uśmiechu serdecznym
I oczach przepełnionych marzeniami.

"Modlitwa dla Jarockiej"

Bałam się tej chwili
Kiedy stracę wszystko.
Nie wierzyłam,
Że nadejdzie tak szybko,
A kiedy tak się stało
Myślałam, że to już koniec.
I choć ciągle w to nie wierzę
Tak musiało być, na pewno.
Wciąż kocham tak samo,
Ale coś we mnie drgnęło, wiem.
Straciłam nadzieję na lepsze jutro,
Bo są osoby, bez których to nie to samo.
Teraz tylko modlę się,
Aby było jej wreszcie lepiej,
Bez cierpienia i choroby, wreszcie szczęśliwa.
Chciałabym także, żeby jednak była tu,
Na ziemii, między nami.
Kiedy już wiem, że tak być nie może
Muszę się z tym pogodzić.
Czuję Jej obecność jak nigdy,
Jakby mnie przytuliła, czy szepnęła miłe słówko,
Widzę Jej uśmiechy i żyję według Jej zasad,
Bo ‘carpe diem’ było Jej mottem.
Niech moje cierpienie się nie liczy,
Ale spraw Boże, aby było Jej tam dobrze.
I nie tylko jej, lecz wszystkim, którzy tego potrzebują,
A ja tylko skieruję do ciebie moje modlitwy,
Tylko, błagam  - wysłuchaj.

"Stracone walentynki"

Ku pamięci osoby, która miała ogromny wpływ na przebieg mojego życia, napisane w 5. rocznicę Jej śmierci. Była moją przyjaciółką, choć było między nami wiele lat różnicy, była obrończynią, choć wiedziała, że zawiniłam. Przepraszam, kocham Cię i tęsknię, kochana.
 ~
Myślałam, że będziesz zawsze,
W moich oczach byłaś nieśmiertelna,
Ale musiał nadejść ten dzień,
Tak smutny i tragiczny w skutkach.
Choć byłam dzieckiem,
Wiedziałam, że nie wrócisz. 
I choćbym płakała i wariowała,
Nie zmienię losu życia.
Nikt nie zmieni.
Siedzę teraz tu,
O tej samej godzinie, co 5 lat temu,
I tęsknię jeszcze bardziej.
Nikt nie wpada z wiadomością,
Nie zanoszę się płaczem,
Choć w oczach mam łzy,
Mogę tylko odmówić zdrowaśkę.
Cały dzień w szpitalu,
A po powrocie padnięcie na kolana
I przed świętym obrazem modlitwa
Z zalanej łzami kartki.
Wierzyłam, że pomoże,
Ale nie.
Poczułam się oszukana, zdradzona.
Ten złowieszczy dzwonek telefonu,
I głos rujnujący moje życie,
Wciąż odbija się echem w mojej głowie.
Moja własna tragedia pisana wierszem.
A potem pogrzeb w walentynki i to politowanie innych,
Patrzących na szalejące z rozpaczy dziecko,
Które nie chce odejść od trumny,
Bo wie, że wtedy już na pewno będzie koniec.
Kiedy mama sprzątała Twoje rzeczy,
Nie mogłam na to patrzeć.
Broniłam wszystkiego jak lwica,
Bo w nich byłaś Ty.
Kochana, tak tęsknię.
Tak się cieszę, kiedy odwiedzasz mnie w snach.
Przepraszam, że nie byłam dla Ciebie 
Tak dobra, jak na to zasługiwałaś.
Mój najwspanialszy autorytecie,
Dziękuję Ci, za wszystko,
Za wysłuchanie, obronienie, doradzenie i pomoc.
Za to, że byłaś…
I jesteś, wciąż jesteś w pamięci, wspomnieniach,
Na pożółkłych fotografiach.
Ja wierzę, że patrzysz,
Odwiedzaj mnie w snach, bym nie była sama.
Błagam.

"Moje miasto"

Mały punkcik na Mazowszu,
Miasto historyczne,
IV wiek istniejące, a tak mało znane.
Kilka zabytków, cudowna przyroda,
Rynek po renowacji.
I słońca promienie pieszczące wąską rzekę z wysepką
Otoczoną pięknem natury.
Latem jak marzenie atmosfera cudna,
Auta milkną, ptaki śpiewają,
A dzwon na kościelnej wieży gra swoją melodię,
Tak wybitną, za każdym razem inaczej,
W zależności od swojego dzwonnika.
Nie ma morza ani gór,
Nawet maleńkiego jeziorka,
Ale jest cudnie, tak, jest cudnie…

"Śmierć Kapłanki"

Ludy modlące się w stronę nieba,
Ziszczenia modłów tylko im trzeba,
Bo kapłanka umarła,
Umarła.
Ona zanosiła ich prośby do Boga,
Tam gdzie stanęła jej święta noga
Cuda się zdarzały,
Teraz muszą robić to sami.
Nieszczęścia odganiała w zaświaty,
Wysłuchiwała wszystkie proletariaty,
Które do niej przychodziły z nadzieją,
Że dzięki niej, kawałek życia zmienią.
Chciała pokoju, zdrowia, miłości,
I zlikwidować wszystkie te złości
Na drobniuteńkiej wyspie
Elbie.
Zmarła w męczarniach i samotności,
Nie było przy niej już żadnych gości,
Modliła się tylko o następczynie,
Bez niej calutki lud wreszcie wyginie.

"Addieu dla przeszłości"

Kocham was, kocham
Odejść pozwólcie
Pobłogosławcie i „Żegnaj!” rzućcie.
Ciebie zaś proszę, mój ukochany
Znajdź sobie szczęście
W snach dobrej damy.
Mi zostaw wspomnienia,
Wyrzuć marzenia
I mnie z głowy swej.
A gwiazda, Twa gwiazda,
Niech świeci nade mną,
I pilnuje, bym głupot nie narobiła.
Bo życie, me życie
Jest jedną piosenką,
Szczęściem nie zakończoną.
I mija, wciąż mija
Dzień, miesiąc, chwila
I życie się kończy na raz.
A miłość, ma miłość
Jest serca udręką,
Tak bardzo brakuje mi was.
Chcę bieli i czerni,
Słońca, księżyca i gwiazd,
A skrzydła nadziei
Niech niosą, poniosą mnie w dal.
Chcę spotkać raz jeszcze,
Przed moim odejściem
Przyjaciół z dawnych lat.
Pożegnać się z nimi,
Odejść w tej chwili
I żyć, tak pięknie móc żyć.

''Anioły"

Wierzę, że
Anioły są wśród nas,
Skrzydlaci przyjaciele.
Ciemności rozjaśniają
Aureolą swoją,
A skrzydła ich pierzaste,
Przed niebezpieczeństwem uchronią.
Łapią za koszulę,
Gdy stoisz nad przepaścią.
Chcą Ci pomóc we śnie,
Byś na stałe nie zasnął.
Czy to istoty niebiańskie
Przez Boga zesłane ?
A może zwykli ludzie
Przez los pokarani?
Czy w ich uśmiechu jest pełno miłości ?
A może oczy błyszczą od troskliwości ?
Czy kochać potrafią i być zawsze z Tobą ?
Te boskie istoty, tak wiele mogą.
Anioły – wieczni opiekunowie,
Pilnują wszystkich wokół,
Choć nikt się nie dowie,
Że tak pomagają i są potrzebni.
Mieszkają wśród ludzi
I są całkiem normalni.
Kochają jak oni, żyją bez obawy,
Nie martwią się o jutro
-Fałszywi optymiści.
Choć w dzień się śmieją,
Śpią na poduszkach mokrych od łez.
Udają, że lubią
Siedzieć w samotności.
Nie, to przyzwyczajenie

Od maleńkości.
Kochają raz – na zawsze
I każdemu dają szansę
Dobre dzieciny Stwórcy.
Ufają bezgranicznie,
Na uczucia są zachłanni,
Bo tego im brakuje.
Nie potrafią nienawidzić,
Zawsze wybaczają.
Jest ich tak wiele,
A zarazem tak mało.
I ja czasem myślę,
„Chyba jestem Aniołem”.

"Mroźni romantycy"

Nie potrzebuję dziś nikogo,
Wystarczę sobie sama ja,
Bo ludzie czasem są jak z lodu,
Serce nie bije, lecz tylko drga.
Gdzieś za firanką się chowają,
Wychodzą w nocy tylko by
Powiedzieć komuś, że kochają,
A to są zwykłe i głupie sny.
Są okrutni wobec innych,
Na twarzy noszą maskę i
Udają zawsze niedostępnych,
By nikt nie mógł pomóc im.
A gdzieś tam, późną nocą
Między marzeniami pląs,
Każdym piruetem złocą
Kolejną przeżytą złość.
I tańczą, tak pięknie tańczą
Aż do utraty ostatniego tchu,
Bo myślą, że wywalczą
A dostają tylko kwiat bzu.
Znów wściekłość ich ogarnia,
Wychodzą wyżyć się,
I niszczą wszystko wokół,
To ich zbyt trudne życie,
I ja o tym wiem.

"Pożegnanie z Julią"

Może czas już pożegnania?
Może trzeba odejść już?
Lecz tak trudno to uczynić,
Droga pełna kolców róż.
Już cię nie ma od lat kilku.
W moich myślach i wspomnieniach,
Wciąż gdziesz fruwasz mój Motylku,
A ja błagam „Nie umieraj!”.
Już za późno na wołanie,
Teraz czas Cię ucałować.
Twarz twa zimna, smutna, blada,
Tylko usta – jakby uśmiech.
Odpłynęłaś w stronę Nieba,
Gdzieś tam siedzisz z aniołami,
Nic Ci więcej już nie trzeba,
Może czasem jesteś z nami ?
Czasem płaczę, lecz się nie martw.
Trochę tęsknię, nic takiego.
Może czasem mnie odwiedzasz ?
Nie wiem, tęsknię, proszę przebacz.

"Zabawa w udawanie"

Kiedy na Ciebie patrzę,
Wydajesz się smutna
I nieszczęśliwa.
Kiedy z Tobą rozmawiam,
Udajesz radość,
Bym niezauważyła.
Kiedy idę obok Ciebie,
Patrzysz w drugą stronę,
By łzy ukryć przede mną.
Kiedy myślisz, że nie widzę,
Ja wiem o Tobie wszystko.
Kiedy spojrzę Ci w oczy,
Uśmiechasz się do mnie.
Kiedy mam się z Tobą spotkać,
Cieszę się jak dziecko.
Kiedy coś mi się udaje,
Mogę biec do Ciebie.
Lecz dlaczego odejść muszę
Tak nagle ?

"Ludzka historia"

Cisza i ziąb za oknem, mróz,
Nikt już nie chodzi, miasto zasypia,
Biały śnieg prószy, dla dachów pierzyna,
Wszystko zamilkło, północy godzina.
Kominek świerczy, gdzieś woda wciąż kapie,
 Kot się przeciąga, znów leży na kanapie,
 Przy nim zaś książka, w niej z listu zakładka
Zalana łzami, smutna opowiastka.
To z bitwy, to z wojny, list już ostatni, 
Stworzony w pośpiechu, krwią podpisany, 
Świętej pamięci obrońca narodu
Dziś został nareszcie złożony do grobu.
Walczył tak dzielnie, dzień w dzień aż do końca,
 Wybiła godzina, nadszedł zachód słońca, 
Zginął od strzału, krwią splamił tą ziemię, 
Szepnął przed śmiercią: Za ciebie i ciebie…
List został wysłany do ukochanej, 
Smutna wiadomość dla pięknej damy,
 I siedzi, i płacze, łzy roni nieszczęśnie,
 Jest sama, samiutka,niedoszłe zamęście.
Dzień zwykły, jak każdy, 
Nie dla niej, niestety, 
Pragnęła szczęścia – ma serce z gazety, 
Tak łatwo je zawieść.
Znów wraca do listu, czyta namiętnie, 
Umiera powoli, serce jej pęknie
 Lub skamienieje, dalej nie wierzy w to co się dzieje.
ON zginął za wszystkich – jeden za miliony,
 Tak bywa czasem, zostawiają swe żony,
 Oddają też życie za ludzi niewinnych, 
Im honor i cześć, ich ciszą uczcijmy.