Lubię zimowe wieczory,
Gdy otoczona samotnością,
Oglądam problemów wyraźne kolory.
Obdarzona ciszy życzliwością,
Siedzę skupiona przed lustrem,
Choć za oknem ulewa,
A ja nie jestem żadnym Sokratesem,
Wciąż patrzę, jak ten świat się zmienia.
I choć lubię ludzkie towarzystwo,
Bez niego umyka mi rzeczywistość.
Wystarczę sobie sama,
Choć czasem przydałby się nawet pies,
Nie łaknę miłości, zaufania,
Niech pozostanie, tak jak jest.
Choć kocham, kocham, kocham,
Potrafię równie dobrze nienawidzić,
Mimo, że nigdy nie widziałeś jak szlocham,
Uważaj, żeby nie zawinić.
A gdy jednak tak się nie da,
Odwrotu już nie ma.
Stworzona do miłości i pragnienia,
Jedyna postać senna,
U której nie ma wybaczenia,
Zbyt wrażliwa na bodźce świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Serdecznie zapraszam do komentowania, nawet jeśli ma być to krytyka. Każdą wskazówkę, poprawkę biorę sobie do serca, co pozwala być co raz lepszą w tym, czym się zajmuję. Ty także możesz mi pomóc.