Nigdy nie twierdziłam, że jestem cudem.
Nigdy nie mówiłam, że wszyscy mnie lubią.
Nigdy nie powiedziałam, że jestem kochana.
Zawsze wszystko ukrywałam,
Smutki, radości, śmiech i łzy.
Tutaj, na Ziemi, nie ma szans na to.
Ale gdzieś tam na dnie serca
Leży świat – pełen dobra i miłości.
Tylko tam mam przyjaciół,
Tylko tam ktoś mnie kocha,
Tylko tam nie boję się żyć.
Nie liczę już tutaj na cokolwiek dobrego,
Zostanie mi tylko puste mieszkanie
I kot leżący na łóżku.
Samotność – to lubię, do czasu,
Aż zostaję sama, mój problem i ja,
I proszę o pomoc przyjaciół,
Ale każdy ma ważniejsze sprawy.
I to jest najgorsze,
Ja, sam na sam i me zmartwienie.
Wtedy tylko pytanie do Boga:
„Gdzie to szczęście w świecie zgubiłam?”
Kiedyś szczupła, długowłosa,
Pełna życia i czułości.
Teraz jestem nocą listopadową,
Królową własnych łez, niebem pełnym deszczu.
Nie mam nikogo, wszystko zniknęło.
Oglądam zdjęcia i nie dowierzam,
Kilka lat, a tyle zmian.
Już nie jestem tą samą osobą,
Nie jestem serdeczna – jestem zimną suką,
Nie jestem ofiarą – jestem wilkiem, który potrafi się bronić,
Nie jestem towarzyszką – jestem białym tulipanem wśród róż,
Nie jestem już histeryczką – jestem spokojnym strumieniem,
Nie jestem już tak wrażliwa – mam serce jak kamień.
A wszystko się zmienia gdy zostaję sama.
Chcę znów być dzieckiem,
Chcę kochać bezwarunkowo,
Chcę kogoś kto będzie przy mnie,
Chcę móc czynić cuda,
Ale moja magia jakby umarła…
Tutaj wyczuwam klimat rodem z wierszy Poświatowskiej i Szymborskiej.
OdpowiedzUsuń